6 stycznia 2014

6 stycznia 2014

Tak jak wspominałam w poście Projekt, zdecydowaliśmy się spędzić Sylwestra w Wilnie głównie dlatego, że było tam dosyć blisko, a także ze względu na to, że łatwo można się stamtąd dostać dalej, czyli do Rygi. Tak więc... pierwszą wizytę w stolicy Litwy mam za sobą :) Jakie są moje wrażenia?


Kiedy w połowie grudnia zdecydowaliśmy się na wyjazd, od razu rozpoczęłam poszukiwanie noclegu. W pierwotnej wersji mieliśmy zatrzymać się u sióstr zakonnych, niestety straciłam kontakt z siostrą, przez którą to załatwiałam i stanęło na tym, że dzień przed wyjazdem zostaliśmy bez żadnej kwatery. Nie liczyłam zbytnio na Couchsurfing ze względu na to, że był to okres sylwestrowy, a wynajęcie na szybko pokoju w hostelu również nie wchodziło już w grę. Wtedy od niechcenia sprawdziłam jednak Couchsurfing i okazało się, że aż dwie osoby zaproponowały nam nocleg! :) Ostatecznie wybraliśmy się do Murata - studenta z Turcji przebywającego na Erasmusie, który mieszkał w akademiku i miał akurat 3 wolne łóżka. Poszczęściło nam się strasznie :)

Murat, ja, Ferdi, Monika i Maciek :)

Było świetnie! Murat i jego współlokator Ferdi ugotowali dla nas kolację, oprowadzili wzdłuż i wszerz po całym mieście, a w Nowy Rok zabrali do zamku w Trokach. Trafiliśmy naprawdę świetnie, spędziliśmy fajnie czas w Wilnie i chętnie jeszcze kiedyś zobaczymy się z chłopakami - w Polsce lub Istambule :)

Trochę zdjęć z Wilna:









Na Litwę pojechaliśmy z przekonaniem, że Litwini nie lubią Polaków, jednak niczego takiego nie doświadczyliśmy. Dowiedzieliśmy się jednak przy okazji, że są oni z reguły wyobcowanym narodem, który nie zna własnych sąsiadów, podobnie jak i zresztą Łotysze oraz Estończycy. Ile w tym prawdy, ciężko powiedzieć.

Samo Wilno jest całkiem sympatycznym miastem, osobiście przypominało mi nawet Lublin czy też Kazimierz Dolny - składały się na to podobna architektura oraz spora ilość wszelkiego rodzaju kościołów. Wileńska starówka jest bardzo ładna, zwłaszcza, kiedy w nocy świecą się świąteczne dekoracje :) No i jest tylko odrobinę drożej niż w Polsce, nie musieliśmy więc jakoś szczególnie oszczędzać na jedzeniu czy innych podstawowych wydatkach.


Jeśli chodzi o Sylwestra, szału nie było... chłopaki wybierali się na imprezę do klubu, która miała trwać do 6 rano. Wcześniej jednak zaprosili do akademika swoich znajomych i spędziliśmy wspólnie całkiem miły wieczór, m.in. grając na gitarze przy klimatycznych świątecznych światełkach :) Zdecydowanie nie chciało nam się zarywać nocy, zostaliśmy więc w akademiku i oglądaliśmy fajerwerki z okna. Nie należymy do typu imprezowiczów i przyjechaliśmy przede wszystkim po to, aby pozwiedzać, więc nie było nam szkoda, że nie idziemy na imprezę.

W Nowy Rok wybraliśmy się obejrzeć zamek w Trokach. Jest on bardzo fajnie położony, jednak muzeum w środku jest strasznie nudne i nie polecamy :P Ale fajnie było się tam wybrać i zobaczyć okolicę, spotkaliśmy tam mnóstwo turystów z różnych części świata. A, no i Troki są położone kawałek od miasta, więc było potwornie zimno...





Tak więc - nasz pobyt na Litwie oceniamy bardzo pozytywnie, choć osobiście uważam, że Ryga jest jednak i wbrew pozorom znacznie ciekawsza niż Wilno. Ale temu miastu będzie poświęcona cała kolejna część relacji :)

0 komentarze:

Prześlij komentarz