7 listopada 2014

7 listopada 2014

Dzisiejszy post postanowiłam poświęcić mojemu ulubionemu środkowi lokomocji, czyli autostopowi :) A konkretniej błędom, które popełniłam ja lub moi znajomi i które zrodziły różne zabawne lub mniej zabawne sytuacje. Z perspektywy czasu z każdego z tych błędów się śmieję, ale w momencie ich popełniania nie zawsze było wesoło. A więc, jedziemy z tematem! Jako ciekawostka i ku przestrodze ;)


Budapeszt 2013
1. Pierwszy w życiu autostopowy wyjazd - jedziemy ze znajomym do Budapesztu. Dwa pierwsze stopy złapane błyskawicznie, czekamy na trzeciego na rzeszowskiej wylotówce. Po 40 minutach stania stwierdziliśmy, że widocznie nikt nie chce się zatrzymać, bo stoimy na przystanku miejskim (sic! :D) i postanowiliśmy iść przed siebie, żeby poszukać lepszego miejsca. Lepszego miejsca nie było przez kolejne 10 kilometrów, które pokonaliśmy piechotą :D

2. Ten sam wyjazd: druga para, Monika i Michał, złapali swojego drugiego w życiu stopa i podczas postoju na stacji poszli sobie do sklepu. Gdy wrócili, zobaczyli "swój" samochód odjeżdżający ze stacji z ich wszystkimi bagażami. Na szczęście kierowca za chwilę się wrócił, bo okazało się, że zwyczajnie o nich... zapomniał. Mimo to żałuję, że nie widziałam ich min w tamtym momencie :D Wniosek: samochodu trzeba pilnować!

3. Ciągle ten sam wyjazd i błąd absolutnie niewybaczalny, a mianowicie taki, że nie ogarnęliśmy zupełnie, jak wyjechać z tego Budapesztu. O, naiwni, myśleliśmy, że jest to tak proste, że wystarczy do tego turystyczna mapa :D Od tamtej pory przyjaźnimy się z hitchwiki, bo szkoda nam tracić 7 godzin na wyjeżdżanie z miasta :P



4. Sierpień 2013, jedziemy ze znajomym do Częstochowy. Z pierwszym kierowcą umówiliśmy się, że wysadzi nas przy obwodnicy Ożarowa. Myśleliśmy, że to oczywiste, że chcemy wysiąść na jakimś przystanku albo na poboczu, ale on wysadził nas dosłownie przy obwodnicy. Tam nie było gdzie stanąć, za daleko było się wracać, no i musieliśmy jechać przez Ożarów, co wygenerowało szereg dalszych problemów. Od tamtej pory zawsze konkretnie umawiam się z kierowcą i ustalam, gdzie dokładnie ma mnie wysadzić.

5. Ciąg dalszy punktu 4. Stoimy na wylotówce z Ożarowa, jakaś beznadziejna droga, po której jeżdżą same tiry, cysterny, prawie żadnych osobówek. Po ponad godzinie stania w końcu ktoś się zatrzymał i powiedział, że za kilometr jest stacja benzynowa i że tam szybciej coś złapiemy. Pojechaliśmy i okazało się, że ta stacja jest... po drugiej stronie drogi. Wniosek: jeśli stoisz w dobrym miejscu, to go nie zmieniaj i nie słuchaj rad ludzi, którzy nigdy nie jeździli stopem!!!


w drodze z Rotterdamu do Brukseli - w camperze :)

6. Majówka 2014, w drodze do Holandii. Niby wiedzieliśmy, że nie można łapać przy autostradzie, ale do tej pory nam się udawało. Tym razem jednak podjechała policja i zwróciła nam uwagę. Co prawda obyło się bez mandatu, ale gdybyśmy trafili na innych policjantów, mogło by być różnie. Od tamtej pory łapiemy tylko przy wyjeździe ze stacji.

7. Majówka 2014, droga z Rotterdamu do Brukseli. Zatrzymała się jakaś pani i powiedziała, że podrzuci nas w okolice miejscowości XYZ. Nie wspomniała jednak, że w międzyczasie zjeżdża z autostrady, na którą z trudem się dostaliśmy i z którą zdecydowanie nie chcieliśmy się rozstawać. Jechaliśmy najwęższymi dróżkami, jakie tylko były zaznaczone na mapie. Na szczęście udało nam się szybko wrócić na autostradę i dojechać bez większych problemów, ale po raz kolejny dostaliśmy nauczkę, że z kierowcą trzeba się umawiać bardzo dokładnie ;)

8. W dalszym ciągu majówka. Tak się szykowaliśmy do wyjazdu, że zapomnieliśmy dwóch najważniejszych rzeczy, czyli koszulek odblaskowych i flagi Polski. Nie pytajcie, jak to się stało, nie wiemy. :D Koszulki musieliśmy kupić na stacji, a flagę kleiliśmy naprędce z kupionych w Rotterdamie kopert (białej i czerwonej) i foliowych koszulek. I dobrze, że ją zrobiliśmy, bo dzięki niej za Frankfurtem szybko zgarnęło nas dwóch polskich dostawców i między innymi dlatego pokonaliśmy drogę z Brukseli do Lublina w 23 godziny ;)


Wilno-Ryga, Sylwester 2013/14
9. Sytuacja Moniki, która jechała ze znajomymi w Bieszczady. Ktoś się zatrzymał, ale nie jechał tam, gdzie chcieli i podczas wyjeżdżania z zatoczki tak się niefortunnie zdarzyło, że najechał kołem na jeden z plecaków :D Na szczęście ucierpiały tylko parówki, ale to nauczka, że nie można kłaść bagaży zbyt blisko jezdni.


Jeśli ktoś z Was również popełnił jakieś błędy podczas jazdy autostopem, zachęcam do dzielenia się wspomnieniami w komentarzach :)

6 komentarzy:

  1. Co do punktu nr 7. Dowiozla Was na miejsce, po swojej dobroci, jaki widzisz problem ze zjechala troche z drogi.? Moze przed Wami byl korek/wypadek cokolwiek ze wolala ominac kawalek autostrady. Jezeli Was zabiera w umowione miejsce to nie widze problemu jaka droga to pokonala. A jak Cie az tak zalezalo na czasie to niepowinnas tak daleko odjezdzac albo skrocic podroz albo... whatever.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, chodziło o to, że zwiozła nas z autostrady i nas tam wysadziła i łapaliśmy dalej na tej polnej dróżce ;p

      Usuń
  2. same oczywistosci ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Punkt nr 10: na bułgarskim forum autostopowym przeczytałem, że miejsce do łapania znajduje się w miejscu x. Miejsce x okazało się być wylotem na autostradę z Warny. Wylotem oddzielonym od miasta ogromnym, 5-kilometrowym mostem.
    Ruch jak diabli, ludzie nie zatrzymują się, bo i nawet za bardzo nie mają jak. Patrzą za to jak na pierwszorzędnego idiotę.
    Nie ma paniki - pójdziemy dalej, boczną drogą, która według mapy po około 3 km dochodzi do drogi tuż przed tym, jak ta zamienia się w autostradę (przy okazji zmieniając pod tunelem stronę) niedaleko stacji. Jest 38 stopni żaru a plecak waży 17 kg.,,,
    Docieramy do drogi. Jest, mapa nie kłamała! - ogromna kładka dla pieszych nad 6 pasmową drogą.
    Jest tylko jeden problem - kładka ma bramkę, która jest zamknięta na kłódkę...

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż chce się łapać :D
    Hej, tak na marginesie - fajny blog, chciałabym go obserwować, ale nie ma nigdzie widgetu, który by mi to umożliwił, więc polecam go dodać - dla osób takich jak ja, które nie mają determinacji by regularnie odwiedzać zapisane w zakładkach blogi, tylko polegają na pulpicie nawigacyjnym bloggera (lub Bloglovin'). :)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cześć :) nie ma widgetu, bo nikt z niego nie korzystał, jest za to zakładka "Facebook". i dzięki za miłe słowa :)

      Usuń