2 listopada 2014

2 listopada 2014

Podzielę się dzisiaj pewną historią.

Tego roku byłam w Chinach, mój wolontariat dobiegał właśnie końca, a ja zastanawiałam się, co zrobić z tymi kilkoma dniami, które zostały mi do powrotu do Polski. Opcji było co najmniej kilka: mogłam pojechać do Pekinu, do Szanghaju, albo po prostu pozwiedzać okoliczne miasta. Mój wybór padł jednak na Nankin - dawną chińską stolicę, dziś rzadko odwiedzaną przez turystów i właściwie wszyscy dziwili się, dlaczego jadę właśnie tam, skoro nikt mi tego miejsca nie polecał.

Tymczasem to właśnie Nankin spodobał mi się najbardziej ze wszystkich odwiedzonych przeze mnie chińskich miast. Spędziłam tam wspaniałe 3 dni, poznałam wielu ciekawych ludzi i naprawdę cierpię wiedząc, że prawdopodobnie już nigdy więcej tam nie pojadę.

Dziś to właśnie poznanym w Nankinie ludziom, a zwłaszcza jednej osobie, chciałabym poświęcić ten post.


Mój pobyt w Chinach dobiegał końca, spędzałam właśnie ostatni dzień na zwiedzaniu miasta z Damianem i Jarkiem (o tym, jak się poznaliśmy, pisałam tutaj). Wieczorem, po powrocie do domu, moja hostka Lan powiedziała mi, że dziś przenocuje u nas jeszcze jej znajoma, która znalazła się w bardzo kiepskiej sytuacji, potrzebuje wsparcia i nie ma gdzie dzisiaj spać. Tak właśnie poznałam J.

J. była Francuzką i kończyła właśnie pobyt na półrocznej wymianie w Nankinie. Pierwszego wieczoru nie miałyśmy okazji zbyt długo rozmawiać, bo była w naprawdę kiepskim nastroju. Jednak na drugi dzień rano, tuż przed moim wyjazdem do Szanghaju na samolot do domu, poszłyśmy razem do pobliskiego punktu ksero, aby wydrukować moją kartę pokładową oraz jej wizę do Wietnamu, bo tam właśnie wybierała się przed powrotem do Francji. Tak wyszło, że podczas drogi rozmawiałyśmy na wiele tematów - o życiu, podróżowaniu, studiach, Chinach.

J. opowiedziała mi swoją historię. Okazało się, że zaraz po zdaniu matury nie wiedziała zupełnie, co zrobić ze swoim życiem - nie wiedziała, na jakie chce iść studia, gdzie mieszkać, czym się zajmować. Postanowiła więc zrobić sobie rok przerwy i wyjechała na roczny program do Izraela (miałyśmy już więc na wstępie wspólny temat :)). Tak jej się spodobało, że postanowiła tam zostać. Poszła na studia i mieszkała tam przez kolejne 5 lat. W tym czasie nauczyła się perfekcyjnie hebrajskiego i poznała ten kraj od podszewki. Potem pojechała na Tajwan, gdzie mieszkała przez rok i uczyła się chińskiego. Teraz przez pół roku mieszkała w Chinach. Miała 27 lat. Od ilu więc lat mieszkała poza Francją? W jakim wieku po raz pierwszy wyjechała? No właśnie...

W tamtym momencie dostałam kopa. Mam już prawie 21 lat, J. w tym wieku już od dwóch lat mieszkała w Izraelu, więc co ja jeszcze robię w Polsce? Dlaczego nie studiuję za granicą, dlaczego nie korzystam z miliona programów, wymian i stypendiów, które są kierowane dla studentów, dlaczego siedzę ciągle w jednym miejscu? W tamtym momencie, wchodząc do punktu ksero, postanowiłam: wyjeżdżam. Nie ma siedzenia na tyłku. Nie ma lamusowania, czekania nie wiadomo na co i marudzenia, że z mojego kierunku nie mogę jechać na Erasmusa. Jest milion innych programów, trzeba tylko dobrze poszukać i znaleźć coś dla siebie. Nie będę czekać, aż skończę jedne czy drugie studia albo zacznę na poważnie szukać pracy. Chcę wyjechać teraz i robić to, co w danym momencie mi najbardziej odpowiada, a najlepiej, by było to coś, co zaprocentuje na przyszłość.


Po powrocie do Polski przeczytałam Internet. Rozejrzałam się za ofertami, możliwościami, różnymi opcjami. Na konkrety za wcześnie, ale wiem już, co chcę robić i zaczynają pojawiać się pierwsze opcje. Wiem już, że nie będzie łatwo, ale wiem też, że się da. :)


***

Kiedy jechałam do Warszawy na samolot do Chin, siedziałam w przedziale z pewnym profesorem. Całe dwie i pół godziny drogi zawracał mi głowę pseudofilozoficznymi i nikomu nie potrzebnymi gadkami o sztuce i książkach. Podzielił się ze mną także swoją historią i powiedział, że nic tak nie kształtuje życia, jak właśnie ludzie, których poznaje się zupełnie przypadkowo. Miał całkowitą rację.

0 komentarze:

Prześlij komentarz