18 września 2013

18 września 2013

Z przyczyn technicznych nieco od tyłu, a więc na pierwszy ogień relacja ze wspaniałego Wiednia ;)

Do stolicy Austrii przyjechaliśmy o 9 rano, mając za sobą ulewę w Rzymie oraz całą noc spędzoną w autokarze. Z Wiecznego Miasta zamiast zdjęć przywiozłam katar i ból gardła połączone z ogólnym osłabieniem i wszelkiego rodzaju bólami innych części ciała, co nie wpłynęło dobrze na mój pobyt w Wiedniu. Od razu uprzedzam więc, że nie mam zbyt wielu zdjęć, a sama wycieczka nie była spełnieniem marzeń z racji na moje kiepskie samopoczucie. Mimo to jednak zobaczyłam kawałek miasta, choć nie pogardziłabym możliwością powtórki tego zwiedzania - Wiedeń to naprawdę wspaniałe miejsce, bajkowe, luksusowe, mające swoją historię i urok.

Przez pierwsze dwie godziny zwiedzania po centrum oprowadzała nas pani przewodnik, która pokazała główne budynki, m.in. posiadłości cesarskie, słynny zegar, opowiadała nam trochę historii miasta, i takie tam. Choć wszyscy byliśmy zmęczeni (a połowa grupy dodatkowo chora, w tym ja) było bardzo sympatycznie.


Zwiedzanie Wiednia było dla mnie czymś wyjątkowym ze względu na możliwość zobaczenia miejsc, w których przebywali cesarz Franciszek oraz Elżbieta, których historia zawsze mnie intrygowała i na której temat co nieco wiem. Jeśli jeszcze kiedyś odwiedzę Wiedeń, chciałabym wybrać się do muzeum poświęconym cesarzowej - wstęp 12 euro, ale pewnie warto ;)

Postać Sissi, podobnie jak i Mozarta, jest w Wiedniu wszechobecna. Wizerunek cesarzowej można znaleźć dosłownie wszędzie - na kubkach, chusteczkach higienicznych, kartach do gry, a nawet samochodach.


Po zwiedzaniu z przewodniczką dostaliśmy mapy i przez następne 7 godzin mogliśmy sami chodzić po Wiedniu. Gdybym czuła się lepiej, za ten czas przebiegłabym pewnie pół miasta i zrobiła milion zdjęć, ale mój stan zdrowia mi na to nie pozwolił. Uparłam się jednak, że koniecznie muszę pójść przynajmniej pod Belweder, gdzie zakatarzona i obolała dowlokłam się z wielkim trudem - na miejscu, zamiast zwiedzać, po prostu położyłam się na trawie i leżałam tam jak żul przez następną godzinę. Moich zdjęć spod Belwederu nie powinni oglądać inni ludzie, więc pokażę Wam przynajmniej, jak wygląda sama posiadłość ;)



W Wiedniu jest mnóstwo budynków, pałaców i posiadłości w podobnym stylu architektonicznym, bardzo dostojnym i uporządkowanym. W połączeniu z przepięknymi ogrodami robi to niemałe wrażenie, choć wygląda nieco nienaturalnie - pod tym względem zdecydowanie wolę bardziej "chaotyczne" miasta, jak chociażby Budapeszt ;)

Poza tym Wiedeń jest miastem bardzo luksusowym i nowoczesnym. Na ulicach w centrum jest mnóstwo firmowych sklepów, ludzi noszących oryginalne ubrania znanych marek oraz wspaniałych wystaw z biżuterią i cukierni, do których wchodziło się nawet nie po to, żeby jeść, ale żeby oglądać, wszystko było tam tak wyszukane i piękne. Na wiedeńskich ulicach musiałam wyglądać jak siedem nieszczęść z moimi związanymi byle jak włosami, czerwonym nosem i kurtką ubrudzoną trawą spod Belwederu :P



Bardzo żałuję, ale niestety nie mam do powiedzenia i pokazania nic więcej, to właściwie wszystkie zdjęcia, jakie zrobiłam. Ale! Wiedeń wydaje się być bardzo dobrym miejscem na street... Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę miała okazję odwiedzić to miasto. Kto wie, może właśnie w takiej formie? ;)

0 komentarze:

Prześlij komentarz