17 maja 2014

17 maja 2014

Długo my ćwiczyły, w końcu wzięły gitarę i pojechały,
do sławetnego Amsterdamu! licząc na wielką sławę i równie wielki hajs.
Pograły minut ze trzydzieści pod równie sławetnym jak sam Amsterdam 
napisem "jestem Sterdam" i zarobiły euro 2,45.
Słownie: dwa euro i czterdzieści pięć centów (eurocentów).

(Dla niewtajemniczonych: to mniej, niż kosztowała tam butelka wody mineralnej :D)



Szczerze, to naprawdę nie poszło nam za dobrze. Właściwie to beznadziejnie :D Miałyśmy najlepsze miejsce, jakie tylko dało się znaleźć w całym mieście (za napisem "I amsterdam", w przejściu do Rijkmuseum) - mnóstwo ludzi, dookoła żadnych sklepów, restauracji ani nikogo, komu granie mogłoby przeszkadzać. Jeśli chodzi o przepisy, słyszałyśmy, że trzeba mieć pozwolenia, ale w praktyce Amsterdam to miasto, w którym możesz robić, co chcesz - nie sądzę więc, aby ktokolwiek chciał się czepiać ulicznych grajków (wielu też spotkałyśmy).

Miałyśmy wrażenie, że ludzie zupełnie nie zwracają uwagi na to, że ktoś tam sobie z boku stoi i śpiewa. W zeszłym roku w Budapeszcie poszło nam całkiem dobrze (fakt, że byliśmy większą ekipą), tutaj natomiast zarobiłyśmy dosłownie parę groszy. Naprawdę, spodziewałyśmy się lepszych efektów - w końcu w Amsterdamie tylu turystów, i w ogóle. Może właśnie dlatego rynek muzyki ulicznej jest zbyt przesycony i może trzeba zwyczajnie prezentować dużo wyższy poziom, żeby zwrócić uwagę przechodniów. No chyba, że jesteśmy tak beznadziejne, ale nasz ciągle pozytywny stosunek do życia nie pozwala nam w to wierzyć :D


Z hajsem co prawda nie wyszło, ale za to ze sławą nie tak najgorzej! ;) Podczas grania miałyśmy całkiem ciekawą przygodę - w pewnym momencie podszedł do nas człowiek z aparatem i zapytał czy może nam zrobić zdjęcia. Potem dał nam swoją wizytówkę i wyjaśnił, że jest fotografem i właśnie w Amsterdamie realizuje swój nowy projekt, który polega na zrobieniu zdjęć portretowych przypadkowym osobom na ulicy.

Nasze zdjęcia rzeczywiście zostały umieszczone na stronie projektu ;) Można je zobaczyć tutaj. Niestety, galeria związana ściśle z tym projektem jest już usunięta, ale moje zdjęcie się zachowało (nr 19, nie widzę Moniki, ale była tam jeszcze kilka dni temu). Podsumowując, nie zarobiłyśmy dużo, ale przynajmniej mamy fajną pamiątkę ;)

0 komentarze:

Prześlij komentarz